Strona główna ZSPiT

Wiek - wiekowi, człowiek - człowiekowi światło podaje.

ZESPÓŁ SZKÓŁ PEDAGOGICZNYCH I TECHNICZNYCH

im. Komisji Edukacji Narodowej

Lublin ul. Krzywa 6 ( 1962 - 1993 )

Technikum Przemysłowo - Pedagogiczne * Pedagogiczna Szkoła Techniczna * Pedagogiczne Studium Techniczne * Studium Wychowania Przedszkolnego * Zasadnicza Szkoła Zawodowa * Policealne Studium Zawodowe * Studium Nauczycielskie * Liceum Pedagogiczne

www.zspit.com

 

 

Dokąd kler prowadzi...ł Polskę ?

 

 

Wysoki Sejmie…

Autor tekstu: Andrzej Koraszewski

Nie mogę wykluczyć, że wydawcy mają rację, nie decydując się na publikowanie wyborów mów sejmowych posła Jurka, ani posła Jarosława Kaczyńskiego, ani żadnego innego posła ostatniego dwudziestolecia. Obawiam się, że trzeba by było anielskiej zgoła cierpliwości, żeby przez ten bełkot przebrnąć.

Mariusz Agnosiewicz zdecydował się natomiast na wydanie mów sejmowych przedwojennego posła, Kazimierza Czapińskiego [ 1 ]. Te mowy sejmowe powinny być lekturą obowiązkową każdego posła mającego IQ powyżej 103 punktów. Zapomnijmy na moment o tym, że Czapiński był posłem lewicy i spójrzmy na niego przede wszystkim jako na doskonałego mówcę umiejącego przedstawić swoje argumenty w taki sposób, iż dziś, niemal po stu latach, nadal czyta się je z zapartym tchem.

Urodzony w 1882 roku Kazimierz Czapiński był działaczem socjalistycznym i publicystą. Znał Włodzimierza Lenina, a jego krytyka Związku Radzieckiego i jego przywódców wykraczała daleko poza to, na co umieli się zdobyć posłowie prawicy. Jeśli dzisiejsza polska lewica szuka historycznych wzorów, Czapiński jest idealnym kandydatem, zarówno ze względu na swoją klasę, jak i główny przedmiot swoich sejmowych wystąpień.

Był posłem w latach 1919-1935 i odnosi się wrażenie, że do dnia dzisiejszego ani prawica, ani lewica nie może się pochwalić reprezentantem o większej erudycji, czy też równym Czapińskiemu mistrzem prowadzenia sporów.

Legenda głosi, że nie widziano go bez kilku książek pod pachą, ale jego erudycja w żaden sposób nie przeszkadzała swadzie. Dziś szczególnie istotne jest to, iż był wspaniałym szermierzem idei Oświecenia, idei państwa, które jest ojczyzną wszystkich jego mieszkańców, a nie łupem zwycięskiej bandy. Jego boje o państwo neutralne światopoglądowo nie straciły nic ze swojej aktualności i stanowią nie tylko fascynującą lekturę, ale i kompendium argumentów, które warto dziś ponownie przywoływać.

Siedem opublikowanych w tym zbiorze wystąpień sejmowych traktuje o zamachu kleru na Polskę, o potrzebie oddzielenia Kościoła od państwa, o zgubnym wpływie kleru na kulturą polską, o klerykalizmie żydowskim, o konieczności obrony świeckiej szkoły, wystąpienie w obronie demokracji i szkoły niezależnej, a wreszcie jego wystąpienie w debacie konkordatowej, traktujące o udziale kleru w spisku antypaństwowym.

Jakże współcześnie brzmią dziś tematy podejmowane przez Czapińskiego na początku dwudziestolecia międzywojennego. Ledwie państwo polskie odzyskało niepodległość po 130 latach rozbiorów, a natychmiast wyciągnął po nie łapę Watykan, korzystając z potężnej siatki swoich agentów.

Walka o rozdzielenie Kościoła i państwa nie jest walką z religią. Jak przypominał Kazimierz Czapiński:

…w czasach swojej największej sławy i chwały, wówczas kiedy Kościół katolicki był raczej prześladowany, był collegium illicitum (stowarzyszeniem nielegalnym), w czasach pierwszych trzech, czterech stuleci naszej ery, wówczas Kościół katolicki był oddzielony od państwa i najwyżej stał wówczas pod względem swojej siły moralnej. Dopiero gdy, jak powiada historyk kościoła [Rudolf] Sohm, gdy się połączył kościół z państwem, wówczas nastąpiły te czasy, jak on się wyraża, „karierowiczostwa i chciwości w kościele” i wówczas rozpoczęła się ta walka z państwem, ta walka o wpływy w państwie, która trwała przez całe stulecia; która to walka zatruwała życie Europie przez cały szereg wieków.

Młode państwo polskie jak powietrza potrzebowało reformy rolnej. Kościół był największym posiadaczem ziemskim i zarówno poprzez swoich przedstawicieli w Senacie, jak i poprzez naciski na polityków innymi drogami, opóźniał, a często uniemożliwiał działania kolejnych rządów na tym polu. Co więcej, robił wszystko, aby spory o własność kościelną podlegały jurysdykcji rzymskiej, a nie polskiej. Trudno o lepszy dowód lojalności wobec innego państwa i agenturalnej działalności.

Kościół lubi mówić o tym, iż był ostoją polskości w czasach zaborów. Można o tym dyskutować, natomiast trudno podejrzewać Watykan o to, że kiedykolwiek sprzyjał walce Polaków o odzyskanie niepodległości. Czapiński przypomina liczne wystąpienia kolejnych papieży przeciw polskim zamieszkom (powstaniom), wzywające do posłuszeństwa zaborczym władzom.

…zwracając się do biskupów polskich zaboru rosyjskiego, Leon XIII powiada: „Nie ustawajcie zarazem w dążności, żeby ugruntowało się w duchowieństwie i we wszystkich innych, poszanowanie władz wyższych i zastosowanie się do urządzeń publicznych”. To mówi zwracając się do biskupów w Rosji. Potem zwracając się do biskupów polskich w Niemczech, powiada w encyklice: „Miło nam wiedzieć, z jakiem posłuszeństwem i przywiązaniem jednomyślnie łagodnym Jego, ale mozolnym rządom sprzyjacie i przykazuję Wam, żebyście wielkodusznej Najjaśniejszego Cesarza bezstronności zaufali”.

Z jaką nienawiścią i odrazą reagowała sejmowa prawica na przypominanie tych dokumentów.

Zdaniem tego posła lewicy, pierwszym i najważniejszym zadaniem państwa polskiego jest oświata. Ponad połowa dorosłych była analfabetami i nie była to wyłącznie wina polityki zaborców. Jednak przedstawiciele kleru uważali, że głównym celem polskiego państwa ma być walka z herezją, czyli z każdą próbą samodzielnego myślenia.

W ostatnich dekadach XIX wieku Kościół katolicki stanął przed wyzwaniem jakim była postępująca demokracja. Coraz więcej ludzi miało prawo głosu, kartka wyborcza osłabiła rewolucyjny zapał i wzbudzała nadzieję na rozwiązania parlamentarne. Początkowo Kościół po prostu potępiał wszystkie pomysły budowania demokratycznego ustroju. Z czasem jednak stało się jasne, że ludzie prędzej odrzucą religię niż prawo wybierania swoich własnych reprezentantów. Pojawiła się zatem koncepcja „demokracji chrześcijańskiej”. W encyklice „Rerum novarum ” Leon XIII wyjaśniał, czym ta „demokracja chrześcijańska” ma być: :

To przede wszystkim winno być uznane, iż trzeba w cierpliwości znosić nieodmienną dolę ludzką. Niepodobna, aby się zrównało to, co jest u dołu, z tym, co u szczytu istnieje. Prawda, dążą do tego socjaliści, lecz próżno walczyć przeciwko naturze rzeczy ”.

Odzyskawszy po latach zaborów niepodległość, Polacy chcieli nowoczesnego, demokratycznego państwa. Kościół katolicki proponował nam „demokrację chrześcijańską”, demokrację, którą w roku 1901 Watykan tak definiował:

„Demokracja chrześcijańska musi bronić nierówności stanów, która zresztą jest właściwością dobrze uporządkowanych państw. Musimy obstawiać przy takiej formule i takim porządku społecznym, jaki temu nadał Bóg Stwórca”.

Kazimierz Czapiński niezmordowanie pokazywał w Sejmie, że przywiązanie do wiary ojców było przez obce państwo i jego agenturę wykorzystywane do trzymania ludzi w kajdanach ciemnoty i zniewolenia. Jeśli ktokolwiek dziwił się gwałtownym reakcjom Jana Pawła II na teologię wyzwolenia, to warto pamiętać, że była ona głęboko osadzona w watykańskiej tradycji.

Zarówno 90 lat temu, jak i dziś Kościół uważa za swój najświętszy obowiązek zdobycie kontroli nad szkolnictwem i walkę z nauką.

Cytował Kazimierz Czapiński w polskim Sejmie Staszica, Kołłątaja, Mickiewicza dających świadectwo, że kościół zniszczył kulturę polską. Cytował ich często bez podania nazwiska autora i pytając, który to bolszewik ich zdaniem napisał, gdyż nasza konserwa wielkich wielbi, ale ich nie zna (tak było wtedy i tak jest dzisiaj). Mówiąc o wpływie kleru na kulturę polską Czapiński przypominał:

Filozof Trentowski powiada tak: „Kto zabił Polskę, jeżeli nie jezuici, a przynajmniej cofnęli ją o trzy stulecia wstecz”. A czy szanowni koledzy przypominają sobie, jaką Lelewel zrobił paralelę pomiędzy niegdyś tak bardzo katolicką Hiszpanią a Polską, analogię pomiędzy upadkiem Hiszpanii a upadkiem Polski? Lelewel powiada, że właśnie jest analogia, bo i tam dzięki ciemnocie szerzonej przez kler, państwo doprowadzono do ruiny…

Jeśli oddanie nauczania w ręce jezuitów doprowadziło Polskę do ruiny, to odzyskanie niepodległości było dla katolickiego kleru wyłącznie sygnałem do powrotu w stare koleiny. Już przy pierwszych dyskusjach o konstytucji domagali się tego, niczego nie skrywając. Kazimierz Czapiński o tych projektach mówił:

Przechodząc teraz do stanowiska wobec szkoły polskiej projektu naszej konstytucji, stwierdzam, że niestety znaczna część projektu poświęcona jest zawarowaniu wpływu Kościoła i kleru polskiego na szkołę w Polsce.

Brzmi znajomo i niezwykle współcześnie? A jakże. Jeszcze bardziej znajomo brzmią jego uwagi o chrześcijańskiej nienawiści. Wydaje się, że możemy spokojnie powtórzyć dziś za tym posłem, który blisko sto lat temu mówił:

…panowie muszą się zdecydować na jedno z dwojga: albo chcą być reprezentantami etyki chrześcijańskiej i ducha Ewangelii, albo też reprezentantami najbardziej rozpolitykowanej partii. Jeżeli panowie myślicie, że rano o godz. 9 będziecie wykładać ducha chrześcijańskiego i pokory, a za dwie godziny o 11 będziecie pisać artykuły, tchnące nienawiścią i zemstą, to nie sądźcie, że doprowadzicie do czegoś innego, jak demoralizacja dziecka i demoralizacja społeczeństwa.

Świecka szkoła ma uczyć postaw obywatelskich i szacunku do nauki, ma uczyć rozumienia świata i samodzielnego myślenia. Kościół tak dziś, jak i wtedy robi wszystko co w jego mocy, aby tak wcześnie jak to możliwe uwięzić umysł dziecka w klatce dogmatów i podejrzliwości do nauki. Wyzwolenie się z tych dogmatów dla jednych okaże się niemożliwe, inni będą go okupywać wewnętrznymi dramatami i konfliktami z rodziną. I to właśnie jest celem Kościoła.

Ta książka, opatrzona wstępem Mariusza Agnosiewicza i zaopatrzona w liczne przypisy, jest piękną lekcją historii, która dziś znów się powtarza, dlatego też kończą ją współczesne „Postulaty laickie”, które w moim skromnym przekonaniu w bibliotece każdego światłego obywatela być powinny. Wypada również mieć nadzieję, że któregoś dnia, któryś z dzisiejszych posłów, podobnie jak Kazimierz Czapiński  wejdzie na sejmową mównicę z książką w ręku i powie: Wysoki Sejmie, pozwolę sobie przypomnieć słowa, które tu kiedyś padły na tej sali...

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6556

 Strona Główna | Historia | Dyrekcja | Nauczyciele | Forum | Księga Gości

Zalecana rozdzielczość  800 x 600 pix.
Copyright ZESPÓŁ SZKÓŁ PEDAGOGICZNYCH I TECHNICZNYCH

E - Mail